środa, 26 lutego 2014

Rozdział 22

-Jeszcze się z Tobą rozprawię...-powiedział, a my opuściłyśmy dom.
Przed domkiem zajechała policja i kiedy wychodziłyśmy, oni wchodzili. Przed furtką czekał również Niall. Gdy nas zauważył, podbiegł i zapytał, czy nic nam nie jest.
- Daruj sobie.- ucięłam krótko i zaprowadziłam Stefę i Meg do swojego samochodu. One wsiadły, a mnie zatrzymał blondyn
- Czego chcesz?- zapytałam.
- Dlaczego jesteś taka?
- Taka, czyli jaka?- spytałam obojętnie.
- Taka.. Inna...
- Inna? Może jaśniej?
- Nieobecna.
- Tylko tyle, czy masz mi coś jeszcze do powiedzenia?
- Co się dzieje? Proszę powiedz. Martwię się o Ciebie.
- To się o mnie nie martw, ratuj lepiej własny tyłek.- otworzyłam drzwi od auta i wsiadłam.
- Ratuj... Co?
- Zajmij się po prostu sobą.- dopowiedziałam przez otwarte okno, po czym razem z dziewczynami odjechałam do domku letniskowego.


* Kilka dni później*


Cała ta akcja z Justinem ucichła, ale pojawił się kolejny wróg, którego przysłał Justin. Wiem tylko tyle, że nazywa się Patch i jest jego kuzynem. Aby wrócić po swoje rzeczy, musiałam spotkać się z Niallem. W domu, który był mój. Jest mój. A tak właściwie... to sama nie wiem... Meggie i Stefanię zaprowadziłam do Scotta, który pracuje dla FBI i będzie je chronił. Sama zaś pojechałam do domku, w którym mieszkałam razem z Niallerem po wyprowadzce mojej mamy z Anglii znowu do Polski i po zostawieniu mojego angielskiego domku. Tak jak przeczuwałam, chłopak był w domu. Otworzyłam sobie drzwi kluczami, które nosiłam ze sobą jeszcze w torebce i weszłam do holu. Blondas od razu pojawił się w drzwiach.
O, widzę, że wróciłaś. Tak się cie...- spróbował mnie pocałować, ale się odsunęłam i nie dałam mu dokończyć.
- Nie rób sobie nadziei, przyszłam po resztę swoich rzeczy i już mnie nie ma.- ominęłam chłopaka i weszłam na górę. Zaczęłam pakować różne inne rzeczy wkładając dwie kolejne bronie z magazynku. Gdy tylko zdążyłam je przykryć, do pokoju wparował Niall.
- Nie możesz wyjechać.
- Ależ mogę i ty mi tego nie zabronisz.
-Nigdzie nie wyjeżdżasz!
- No... teraz to raczej nie, ale kto wie...
- NIE WYJEŻDŻASZ!- wypowiedział te słowa wyraźnie i przez zęby.  Horan nigdy się nie złościł; to raczej spokojny człowiek.
- Weź się oganij...- pakowałam się dalej, kiedy ten podszedł do mojego biurka i wziął stamtąd pusty szklany kubek i cisnął nim o ścianę.
- Uspokój się!
- Nie, bo i tak wyjedziesz!- tym razem rozbił o ścianę mój talerzyk.
- Błagam Cię...- powiedziałam i zrezygnowana usiadłam na łóżku. Zaczynałam się go bać. Popatrzył zdezorientowany tym, że tak szybko się poddałam i wyszedł z pokoju. Spakowałam ostatnie rzeczy i wyszłam z domu. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam chłopaka idącego zna przeciwka i wpadłam na niego.
- Jejku, przepraszam, zagapiłem się...- powiedział Mulat o ślicznych brązowych oczach.
- Nie, to ja się zamyśliłam, przepraszam.
- Jestem Zayn, a Ty?
- Veronika, chociaż mówią na mnie Nika.
- Ślicznie... Wyprowadzasz się?
-Tak jakby..
- Problemy?
- Można tak powiedzieć...
- I gdzie się zatrzymasz?
- Mam wynajęty apatament w hotelu, a później może wrócę do Polski...
- Do Polski?
- Urodziłam się tam, a poza tym tam jest moja mama.
- Może pójdziemy do parku? Albo nie... zapraszam Cię na kawę.
- No dobra.- i poszliśmy.


* W kawiarni*


- Wydaję mi się, że cię już gdzieś widziałem...- powiedział Zayn.
- Mnie? Bardzo możliwe...
- Czekaj, czekaj. Czy ty nie jesteś przypadkiem dziewczyną Nialla?
- Ehh... Tak... A skąd go znasz?
- Horana? Należymy do jednego zespołu!
- No to pięknie...- wymamrotałam.
- Słucham?
- Nie, nic...Dzięki za kawę, ale sobie coś przypomniałam i muszę to zrobić...- wyłożyłam mu pieniądze za kawę na stół i wyszłam.
- Teraz Niall będzie wiedział o tym, że chcę wyjechać... Nie wierzę...- myślałam.- No bo co będzie, jeżeli się dowie? Zabije najpierw Zayna za to, że zabrał mnie na tą głupią kawę, a później mnie za całokształt...- Moje rozmyślania przerwał telefon. Wyciągnęłam go i spojrzałam na wyświetlacz.
- Tak mamo?- zapytałam dziwiąc się, że dzwoni na telefon.
- Musisz do nas przyjechać... Do Polski.
- Jak to do was?
- No po prostu... Przyjedź, a wszystko ci opowiem.
- Dobrze, niedługo będę.- rozłączyłam się, wsiadłam w samochód i pojechałam do mamy.





____________________________________________________________________________________


Jejku... przepraszam Was, że już ponad miesiąc nic nie dodawałam, ale nie miałam jak. A jak miałam, to brakowało mi weny :/ Więc... Komentujcie, polecajcie, róbcie co tam chcecie :)

xoxo ♥