środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 21

 Po zakończeniu rozmowy zdenerwowana przyszła do kuchni.
- Kto to był?- spytałem.
- To był...
- No kto to był?- niecierpliwie dopytywałem.
- Jus...
- Jak to...? Przecież on...! Czego chciał?
- Muszę w tej chwili wracać do Polski.
- Jak to...? Nie możesz!
- Mogę, a nawet muszę! A poza tym, co ci do tego?!- i z płaczem wbiegła na schody.
- Niki!!!- krzyknąłem, ale za późno, bo usłyszałem kłapnięcie drzwiami.

* Oczami Veroniki*

Byłam przerażona tym telefonem. Justin powiedział, że albo przyjadę do Polski, albo zrobi krzywdę Steffie i Meg. Niall stał się nie do wytrzymania. Ciągłe pytania i określenia, co mogę, a co nie, były nie dość, że głupie to jeszcze myślał, że jestem jego własnością. Kiedy wbiegłam na górę, zamknęłam drzwi od swojego pokoju na klucz i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Ubrania, buty, kosmetyki... No i oczywiście broń, którą zabrałam ze schowka. I tak nie zauważy...


 Przebrałam się i ruszyłam z walizką do tylnego wyjścia, za którego drzwiami stało moje czarne maserati.


 Walizkę wrzuciłam na miejsce pasażera i z piskiem opon wyjechałam z obszaru domu. Kilka minut później zwolniłam do możliwej prędkości. Kiedy zdjęłam nogę z gazu, zauważyłam czerwone ferrari, a za kółkiem Nialla. Wjechałam na niezabudowaną drogę bez ograniczeń, taką specjalnie przygotowaną do nielegalnych wyścigów i rozpędziłam się do największej prędkości. Po chwili straciłam samochód z oczu.

* Kilka godzin później*

Kiedy wjechałam już na osiedle, gdzie mieszkały dziewczyny, zobaczyłam nieopodal srebrne BMW. Domyśliłam się, że to może byś wóz Justina. Zaparkowałam trochę dalej, a do domku dotarłam pieszo. Gdy podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę, o dziwo były otwarte. Weszłam po cichu, wyjęłam odbezpieczoną już wcześniej broń i zawołałam imię najpierw Meg, później Stefy. Cisza.Weszłam głębiej domu i rozejrzałam się. Pusto. Nagle mój telefon zaczął wibrować oznajmując przychodzące połączenie. Od Biebera. Odebrałam.
-I jak poszukiwania?- zapytał z ironią w głosie.
- Gdzie jesteś?- spytałam go kręcąc się powoli dookoła własnej osi.
- A gdzie mogę być? Jesteś tam, gdzie jestem ja...- mówił z sarkastyczną czułością tekst jednej z moich piosenek.- Co było dalej, bo zapomniałem?
- Gdzie ty do cholery jesteś?!
- Rozejrzyj się... Po domu...- i się rozłączył. Myślałam, gdzie dziewczyny w domu spędzają większość swojego czasu... Gabinet! Weszłam powoli od pomieszczenia, lecz ich tam nie było. Dalej... Gdzie one? No przecież! Strzelnica w podziemiach! Tam siedzą przez większość czasu! Zeszłam powoli tajnymi schodami do piwnicy, skąd miałam widok na strzelnicę. Zeszłam na dół i przez malutkie okienko zobaczyłam plecy Justina strzelającego w tarczę, kilkanaście metrów za nim były dziewczyny. Siedziały przywiązane do krzeseł.
Powoli weszłam widząc, że porywacz ma specjalne słuchawki. Wycelowałam w niego broń, gdy on odłożył swoją i odwrócił się do mnie.
- Brawo, brawo piękna damo... Odłóż tę broń, bo i tak nie strzelisz i tak...
- Chyba nie chcesz się przekonać, do czego jestem zdolna.
- Hahaha. co ty nie powiesz?- wyciągnął jedną rękę po swoją broń, a ja wtedy strzeliłam kulkę w jego ramię. Podeszłam do stoliczka z bronią szybkim ruchem i zabrałam ją, pozostawiając Justina bez pistoletu. Chwilę później podbiegłam do dziewczyn i odwiązałam je. Stojąc przy wyjściu odwróciłam się i spojrzałam w kierunku mężczyzny.
- I co teraz powiesz?- odezwałam się zawadiacko do chłopaka klęczącego na podłodze.
- Jeszcze się z Tobą rozprawię...- powiedział, a my opuściłyśmy dom.

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 20

-Lepiej n...- nim dokończyłam chłopak wpił się w moje usta...
Kiedy skończył,  nie wiedziałam, co powiedzieć.
-Co to było?- zapytałam.
- Kocham cię.
- Chodź ze mną pod prysznic.-powiedziałam czując się zaskoczona, bo ja też go kochałam. Chłopak wstał i złapał mnie za rękę.Weszliśmy do łazienki i rozebrałam się do naga, po czym Naill zrobił to samo i weszliśmy do kabiny. Ciepła woda spływała po naszych ciałach. Blondyn objął mnie od tyłu,  delikatnie zaczął masować moje piersi całując przy tym moją szyję. W końcu odwrócił mnie i zaczął całować mnie namiętnie.Odwzajemniłam pocałunek z każdą chwilą go pogłębiając. W pewnym momencie przyparł mnie do ściany i rozkraczył moje nogi.
- Niall ja nigdy...
- Spokojnie, będę ostrożny- powiedział. Podszedł do mnie po czym szybkim ruchem we mnie wszedł. Sprawiło mi to lekki ból. Zagryzłam swoją wargę i cicho jęknęłam.Zaczął się coraz szybciej poruszać, a ja nie mogłam opanować jęków. Czułam jego szybki oddech na swojej szyi. Swoimi palcami drapałam go po plecach i wbiłam w nie paznokcie, a moje ciało wygięło się w łuk, gdy poczułam ogromną przyjemność rozchodzącą się we mnie. On doszedł chwilę potem.Minęło kilka minut, gdy doszłam do siebie.
- Kocham cię...- z moich ust wydobyło się bardzo ważne stwierdzenie. Ale taka właśnie była prawda.
- Ja Ciebie też... Jesteś niesamowita.
-  Heh...
- Musimy to kiedyś powtórzyć...- posłałam mu uśmiech.
-Nie bądź tego taki pewien... Ja już wychodzę...- wyszłam z kabiny i opatuliłam się w ręcznik. Niall zrobił również to samo. Poszłam do garderoby i wyjęłam sobie czyste ubrania.

Zrobiłam lekki makijaż i poszłam do kuchni. Horan już tam był.
- Głodna jestem... Chcesz coś do jedzenia?- zapytałam.
- Ja zrobię.- podszedł do mnie, kiedy zadzwonił mi telefon. Zostawiłam chłopaka samego w kuchni i poszłam odebrać.

* Oczami Nialla*

Zostawiła mnie samego w kuchni i poszła odebrać telefon. Przypadkiem usłyszałem część rozmowy.
- Tak Meg?... O co chodzi?... Zostaw ją w spokoju, i tak dużo wycierpiała... Ha,halo?
 Po zakończeniu rozmowy zdenerwowana przyszła do kuchni.
- Kto to był?- spytałem.
- To był...




---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hehe, chcieliście +18 to macie xD Następny rozdział postaram się dodaćw kolejnym tygodniu ;) Komentujcie! <3